Występ Romana Rewakowicza na Konferencji
Zrzeszenia Filharmonii Polskich w Katowicach
PRASA O NAS
Szanowni Państwo!
Bardzo dziękuję za możliwość wzięcia udziału w konferencji Zrzeszenia Filharmonii Polskich z ważnym dla mnie tematem muzyki ukraińskiej.
Pozwólcie państwo, że krótko opowiem dlaczego właśnie muzyka ukraińska, dlaczego znam się na niej i co proponuję.
Ukraińskość – mogę tak powiedzieć – towarzyszy mi od urodzenia. Jestem potomkiem ofiar Akcji „Wisła”, która w roku 1947 przymusowo rozproszyła około 140 tysięcy Ukraińców z południowo-wschodniej części powojennych granic Polski po terenach Ziemi Odzyskanych. W taki sposób świat zobaczyłem w pięknym mieście Lidzbarku Warmińskim, w dziś województwie warmińsko-mazurskim.
Ten ukraiński wymiar był bardzo ważny dla moich rodziców – zarówno w zakresie kultury jak i samego języka – w domu mówili między sobą po ukraińsku, ale już na korytarzu naszego czterorodzinnego domu i dalej poza nim – zmieniali język na polski. Ukrywaliśmy swoje pochodzenie w obawie przed społecznym ostracyzmem. Dorastałem więc w dwóch światach polskim i ukraińskim jednocześnie.
Gdy w moim życiu zjawiła się muzyka – było to dosyć późno, bo dopiero pod koniec szkoły podstawowej – świat dla mnie przestał istnieć. Muzyka od tego czasu była dla mnie wszystkim i tak już pozostało do dziś. Mimo późnego startu nauki gry na fortepianie – zacząłem tę naukę w wieku 15 lat – ukończyłem na tym instrumencie Średnią Szkołę Muzyczną w Olsztynie. Stało się też zrozumiałe, że kariera pianistyczna nie jest moim przeznaczeniem, ale muzyka być nim nie przestała. Ukończyłem teorię muzyki w warszawskiej Akademii Muzycznej, studiując tam również kompozycję.
Ukraiński wymiar wówczas zjawiał się u mnie tylko w rodzinnych odwiedzinach w Lidzbarku Warmińskim na świętach spóźnionych o dwa tygodnie od tych ogólnie przyjętych.
Na żadnych zajęciach podczas studiów temat muzyki ukraińskiej się nie pojawił. Nawet na wykładach z folkloru nie było dla muzyki ukraińskiej miejsca.
A przecież cały czas byliśmy i jesteśmy sąsiadami ponad 45 milionowego narodu z wielowiekową kulturą, w której szczególne miejsce zawsze zajmowała muzyka.
W latach, o których tu wspominam – w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego stulecia, jeśli ukraińskość w polskiej przestrzeni publicznej się zjawiała, to raczej jako przypomnienie ciemnych czasów drugiej wojny światowej. Informacji pozytywnych się nie spotykało. Także wymiar ukraińskiej kultury wysokiej był zupełnie nieobecny. Nie spotykało się ukraińskiego repertuaru w instytucjach muzycznych, nie było go na scenach teatralnych.
Jej w Polsce po prostu nie było.
Przełomowym momentem w moim życiu było spotkanie z amatorskich Ukraińskim Chórem Męskim „Żurawli” (po polsku: żurawie), w którym najpierw śpiewałem, a następnie zostałem dyrygentem. Chór istnieje do dziś i jest symboliczną formą przezwyciężenia Akcji „Wisła” – w zespole śpiewają chórzyści z całej Polski, którzy zjeżdżają się na raz na kilka miesięcy w wybranym miejscu na kilka dni prób i koncertów.
Szanowni Państwo!
Bardzo dziękuję za możliwość wzięcia udziału w konferencji Zrzeszenia Filharmonii Polskich z ważnym dla mnie tematem muzyki ukraińskiej.
Pozwólcie państwo, że krótko opowiem dlaczego właśnie muzyka ukraińska, dlaczego znam się na niej i co proponuję.
Ukraińskość – mogę tak powiedzieć – towarzyszy mi od urodzenia. Jestem potomkiem ofiar Akcji „Wisła”, która w roku 1947 przymusowo rozproszyła około 140 tysięcy Ukraińców z południowo-wschodniej części powojennych granic Polski po terenach Ziemi Odzyskanych. W taki sposób świat zobaczyłem w pięknym mieście Lidzbarku Warmińskim, w dziś województwie warmińsko-mazurskim.
Ten ukraiński wymiar był bardzo ważny dla moich rodziców – zarówno w zakresie kultury jak i samego języka – w domu mówili między sobą po ukraińsku, ale już na korytarzu naszego czterorodzinnego domu i dalej poza nim – zmieniali język na polski. Ukrywaliśmy swoje pochodzenie w obawie przed społecznym ostracyzmem. Dorastałem więc w dwóch światach polskim i ukraińskim jednocześnie.
Gdy w moim życiu zjawiła się muzyka – było to dosyć późno, bo dopiero pod koniec szkoły podstawowej – świat dla mnie przestał istnieć. Muzyka od tego czasu była dla mnie wszystkim i tak już pozostało do dziś. Mimo późnego startu nauki gry na fortepianie – zacząłem tę naukę w wieku 15 lat – ukończyłem na tym instrumencie Średnią Szkołę Muzyczną w Olsztynie. Stało się też zrozumiałe, że kariera pianistyczna nie jest moim przeznaczeniem, ale muzyka być nim nie przestała. Ukończyłem teorię muzyki w warszawskiej Akademii Muzycznej, studiując tam również kompozycję.
Ukraiński wymiar wówczas zjawiał się u mnie tylko w rodzinnych odwiedzinach w Lidzbarku Warmińskim na świętach spóźnionych o dwa tygodnie od tych ogólnie przyjętych.
Na żadnych zajęciach podczas studiów temat muzyki ukraińskiej się nie pojawił. Nawet na wykładach z folkloru nie było dla muzyki ukraińskiej miejsca.
A przecież cały czas byliśmy i jesteśmy sąsiadami ponad 45 milionowego narodu z wielowiekową kulturą, w której szczególne miejsce zawsze zajmowała muzyka.
W latach, o których tu wspominam – w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego stulecia, jeśli ukraińskość w polskiej przestrzeni publicznej się zjawiała, to raczej jako przypomnienie ciemnych czasów drugiej wojny światowej. Informacji pozytywnych się nie spotykało. Także wymiar ukraińskiej kultury wysokiej był zupełnie nieobecny. Nie spotykało się ukraińskiego repertuaru w instytucjach muzycznych, nie było go na scenach teatralnych.
Jej w Polsce po prostu nie było.
Przełomowym momentem w moim życiu było spotkanie z amatorskich Ukraińskim Chórem Męskim „Żurawli” (po polsku: żurawie), w którym najpierw śpiewałem, a następnie zostałem dyrygentem. Chór istnieje do dziś i jest symboliczną formą przezwyciężenia Akcji „Wisła” – w zespole śpiewają chórzyści z całej Polski, którzy zjeżdżają się na raz na kilka miesięcy w wybranym miejscu na kilka dni prób i koncertów.
I tu rozpoczął się u mnie proces poznawania ukraińskich muzycznych tradycji, o których nie wiedziałem prawie nic. A są one zwłaszcza w sferze muzyki chóralnej bardzo bogate. 10 lat pracy z tym chórem skłoniło mnie do kolejnych studiów, tym razem dyrygenckich, a po nich nastąpiła próba zaistnienia w życiu muzycznym w charakterze dyrygenta.
Bardzo ważne okazały się kontakty z Ukrainą, zwłaszcza ze Lwowem, gdzie wraz z lwowskim środowiskiem muzycznym w 1995 roku założyłem Festiwal Muzyki Współczesnej „Kontrasty”, który do dziś jest ważną platformą nowej muzyki w Ukrainie.
Już na drugim festiwalu w 1996 roku mieliśmy niezwykle ważny koncert – wykonanie „Polskiego Requiem” Krzysztofa Pendereckiego w katedrze rzymsko-katolickiej we Lwowie z udziałem polskich czołowych solistów oraz chóru i orkiestry Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Maestro Pendereckiego. Była to pierwsza muzyczna wizyta Krzysztofa Pendereckiego w Ukrainie. Po niej miały miejsce następne. Dzięki mojej aktywności ukraińskie prawykonanie „Credo” Pendereckiego w Kijowie w marcu 1999 roku było wcześniejsze niż polskie. To odbyło się w Warszawie w tymże roku we wrześniu.
Od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku buduję polsko-ukraińskie muzycznej mosty. Służy temu założona 25 lat temu Fundacji Pro Musica Viva i flagowy projekt tej Fundacji – Dni Muzyki Ukraińskiej w Warszawie, których 9-ta edycja odbyła się w tym roku we wrześniu. Tu chcę serdecznie podziękować Panu Wojciechowi Nowakowi – dyrektorowi Filharmonii Narodowej i Panu Andrzejowi Kosendiakowi – dyrektorowi Narodowego Forum Muzyki za udział ich zespołów w naszym festiwalu. Regularnie też prezentujemy muzykę polską w Ukrainie z udziałem wszystkich orkiestr symfonicznych tego kraju. W 2013 roku na przykład zorganizowałem w Ukrainie 10 koncertów poświęconych jubileuszowi 100-lecia urodzin Witolda Lutosławskiego.
Przez te 25 lat działania Fundacji udało mi się zorganizować i przeprowadzić ponad 200 koncertów i wydarzeń muzycznych.
Ta historyczna perspektywa prowadzi mnie do jeszcze jednego wspomnienia. Pamiętam jak w roku 2005 podczas pierwszego protestu na Majdanie w Kijowie – wówczas ogólno-ukraiński bunt nie dopuścił do władzy Wiktora Janukowycza – w polskich mediach pojawiły się relacje z tych protestów i jak Polska stała emocjonalnie przy tym walczącym ukraińskim narodzie. To w mojej pamięci był pierwszy przejaw tak mocno zamanifestowanej polskiej sympatii dla Ukrainy. Także kolejne zrywy wolnościowe w Ukrainie zawsze miały w polskim społeczeństwie pozytywny odzew. Ta wielka polska empatia na tragedię, która rozpoczęła się 24 lutego w zeszłym roku, przeszła wszelkie przypuszczenia i różne eksperckie analizy, które na początku tej wojny wyrażały obawy o fali uciekinierów z Ukrainy. Fala była duża – uciekały przede wszystkim matki z dziećmi. Mimo tej dużej fali Polska gościnnie i serdecznie otworzyła się przed tym strasznym nieszczęściem zdumiewając świat i chyba samych siebie.
Ktoś zapyta – dlaczego o tym mówię na tej konferencji. Tu znów wrócę do myśli już wypowiedzianej – jak wygląda sprawa wiedzy o Ukrainie, o jej kulturze, jej tożsamości?
Wojna, która toczy się za naszą wschodnią granicą, ma wymiar i charakter porównywalny z działaniami wojskowymi drugiej wojny światowej. Tu trzeba powiedzieć wprost – Rosja nie uznaje niezależności i podmiotowości Ukrainy. Dla Rosji Ukraina to część jej przestrzeni mentalnej i kulturalnej. Dla zaprzeczenia tej tezy dziś Ukraińcy giną na froncie. Można by długo mówić o absurdalnych podstawach rosyjskich uzurpowań. Dość powiedzieć, że Kijów jest początkiem nie Rosji, a Ukrainy i sięga V wieku. W XI wieku Kijów liczył 30 tys. mieszkańców, a Paryż na przykład tylko 3 tysiące. W tym czasie Moskwa była głuchą prowincją. Nie ma moim zdaniem sensu rozwodzić się nad rosyjską fałszywą wizją historii. Jest to fakt, którego realność utwierdza rosyjska agresja. Odbywa się ona tuż za naszą wschodnią granicą. Może warto tu dodać ile Rosja zrobiła, aby Ukraina nie istniała. W 1876 roku car zabronił używania języka ukraińskiego w druku. W latach 30-tych XX wieku stalinowski reżim rozstrzelał tysiące ukraińskich przedstawicieli kultury. W tych latach 30-tych Wielki Głód w Ukrainie pochłonął kilka milionów ofiar.
Ukraina broni się dzięki wsparciu cywilizowanego zachodniego świata – Polska ma tu nadzwyczajne znaczenie. Bez tego wsparcia jasnym jest, że Ukraina tej ekspansji się nie oprze. Co się stanie, jak Ukraina zostanie przez Rosję wchłonięta? Rosyjskie czołgi staną po wschodniej stronie Bugu. Pytanie – jak długo? Jak długo będziemy wówczas czekać, aby ta wschodnia dzicz Bug przekroczyła i w polskich miastach urządziła Buczę, Irpiń i inne ukraińskie miejsca, których dotknął los spotkania rosyjskiego sołdata.
Jest też inne pytanie – jak długo świat będzie w stanie Ukrainie pomagać. I dlaczego ma to robić.
Jakże wizjonersko i trafnie i jak obecnie aktualnie brzmią słowa Jerzego Giedroycia (inni twierdzą, że Józefa Piłsudzkiego) – Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy.
Ann Appelbaum w jednym ze swoich artykułów na początku pełnowymiarowej wojny wykazała dobitnie, że bez wolnej Ukrainy zagrożone są Unia Europejska, pokój na świecie i ład demokratyczny.
I tu dochodzę do celu mojej wypowiedzi. W naszym własnym interesie – abyśmy zabezpieczali nasz pokój, jest budowanie w polskim społeczeństwie odczucia ważności Ukrainy.
Państwo macie do tego wspaniały instrument – instrument filharmonii. W zeszłym roku po tej rosyjskiej agresji na Ukrainę zjawiła się potrzeba pokazania także w filharmonicznych repertuarach przykładów ukraińskiej kultury wysokiej. Muszę powiedzieć, że w moim odczuciu była to raczej chwilowa reakcja na wieloletnią ukraińską nieobecność sceniczną, niż zaplanowana akcja, która miałaby doprowadzić do radykalnej zmiany tej sytuacji.
Znów przypomnę – Ukraina ma szansę się obronić tylko dzięki światowemu, w tym polskiemu wsparciu. Ukraińcy dziś wołają – dajcie nam żelazo, nasz naród zapłaci cenę krwi, abyście wy nie musieli jej płacić.
Co może dziś zrobić w tym kontekście świat kultury muzycznej w Polsce? Budować ważność Ukrainy.
Jak to można robić? To prostsze niż można przypuszczać.
Postawcie sobie Państwo zadanie umieszczenia jednego ukraińskiego utworu raz w miesiącu. Nadajcie takiemu cyklowi nazwę – „Poznajemy Ukrainę”. Namawiajcie Waszych dyrygentów i solistów, aby się nauczyli tego repertuaru i przedstawili z Waszymi orkiestrami Waszej publiczności. Umieśćcie w Waszej przestrzeni medialnej hasło – „Poznajemy Ukrainę”. Ukraina dziś broni także nas i walczy o naszą przyszłość – poznajmy jej kulturę. Przekonajmy się, za co giną jej synowie i córki. Pokażmy światu, jak w przestrzeni muzycznej w Polsce wspieramy Ukrainę.
Chcę z całą mocą podkreślić – muzyka ukraińska (i szerzej – kultura ukraińska) zasługuje na poznanie. Niech tylko wymienię twórczości Walentyna Sylwetrowa, Borysa Latoszyńskiego, czy z młodszego pokolenia Bohdanę Frolak, Oleksandra Szymkę i Zoltana Almaszi. Ich muzyka okrasi filharmoniczne programy.
W kontekście repertuaru pojawia się pytanie o obecność muzyki rosyjskiej. Ja mam swój wyraźny na ten temat pogląd. Moim zdaniem w czasie gdy Rosja niszczy Ukrainę, a w jej cywilizacyjnych aspiracjach – także świat Zachodu, ten Zachód powinien rosyjską kulturę wystawić na margines. Nie dlatego, że jest to kultura nie warta uwagi. Wprost przeciwnie – to jest wielka, znacząca dla cywilizacji kultura. Ale dziś ona spełnia rolę mentalnego rozmiękczania moskiewskiego reżimu w oczach świata. Pojawia się wówczas takie pytanie – Putin i jego kamaryla nie mogą być tak źli, jak się ich przedstawia z tak wielką kulturą. Takie mam przekonanie. Wielki rosyjski repertuar powinien wrócić na cywilizowane salony po zatrzymaniu rosyjskiej agresji. Nie pomagajmy Rosji w udowadnianiu, że nic się nie stało, i że Ukraina to rosyjska sfera wpływów i nikomu nic do tego.
Sumując – namawiam Państwa, abyście kreując swoje programy uwzględniali ten ukraiński wymiar i konieczność budowania ważności Ukrainy w naszym społeczeństwie. Pozwoli to na kontynuowanie pomocy Ukrainie. Już się podnoszą głosy, że jest ona zbyt duża, że odbywa się naszym kosztem. Aby ten koszt nie był jeszcze większy, nasze społeczeństwo powinno odczuć wagę tej pomocy. Obecność tego wymiaru ukraińskiej kultury wysokiej w polskiej przestrzeni publicznej może tę przychylność naszego społeczeństwa dla Ukrainy utwierdzać, wzmacniając też nasze bezpieczeństwo.
I jeszcze jeden aspekt geopolityczny. Ukraina aspiruje do zachodniego świata, do struktur europejskich i euro-atlantyckich. Ukraina i Polska razem to około 80 milionów ludności, ogromny potencjał gospodarczy i ludzki. Dobre relacje z Ukrainą to nasza siła. To jeszcze jeden argument na korzyść tej kulturalnej inwestycji w Ukrainę.
Na koniec wymiar praktyczny. Jestem gotowy do wszelkiej pomocy dla Państwa w znajdywaniu ukraińskiego repertuaru dla Państwa koncertów – pro bono. Strona Fundacji Pro Musica Viva www.pmv.org.pl zawiera dużo informacji o muzyce ukraińskiej. Jest tu mój tekst o muzycznej kulturze Ukrainy – https://pmv.org.pl/kultura/muzyczna-kultura-ukrainy/ . Tu krótkie biogramy kompozytorów ukraińskich – https://pmv.org.pl/indeks-kompozytorow/
W linku „Dni Muzyki Ukraińskiej” (https://pmv.org.pl/dni-muzyki-ukrainskiej/ ) znajdziecie Państwo relacje z dziewięciu edycji tego festiwalu. Na dole każdej odsłony jest do pobrania PDF książki programowej poszczególnych edycji festiwalu, a w nich dużo informacji i omówień tej muzyki. Przy wymienionych programach są odnośniki do zamieszczonych na You Tube nagrań z ostatnich kilku edycji festiwalu.
Poznajemy Ukrainę dla naszej przyszłości – naszego bezpieczeństwa i w naszym własnym interesie!
Roman Rewakowicz
Katowice, 26.11.2023